- Szczegóły
-
Utworzono: piątek, 13, marzec 2015 20:55
Tym razem wyprawa do Krakowa miała miejsce w dniach 2-6 marca 2015 r. Choć pora raczej wczesnowiosenna, królewskie miasto przywitało Salonowców kapryśną pogodą. Wiało, zacinało deszczem, przenikało zimnem i tylko z rzadka krakowskie mury rozświetlało słońce. Wytrwałym kółkowiczom nie przeszkodziło to wcale w zdobywaniu grodu Kraka. Kilka razy przedeptali Rynek, sprawdzając, czy pijalnia czekolady cieszy się zasłużoną sławą.
Skontrolowali stan opadów na Brackiej (akurat nie padało!) i zwiedzili kilka popularnych jadłopodajni w mieście. Ale na te wszystkie atrakcje można było sobie pozwolić, zasłużywszy na posiłek ciężką pracą wycieczkowicza. W ramach uprawiania zawodu turysty nasi wędrowcy najpierw wybrali się na oscarową „Idę” do kina w „Pałacu pod Baranami”. Gros czasu tego dnia zajęło im zwiedzanie podziemi krakowskiego rynku. Fascynująca multimedialna ekspozycja!!!
Kolejny dzień zaczął się obserwacją otwierania ołtarza Wita Stwosza w Bazylice Mariackiej.
Później pielgrzymi wiwatowali na cześć hejnalisty, wygrywającego swój utwór. Strażak odpłacił tym samym – równie radośnie machał rękoma, trąbką i wykrzykiwał wesoło.
Wędrowcy odwiedzili Rynek, podziwiali Sukiennice, stwierdzili brak Ratusza przy wieży i obejrzeli tylko jego makietę.
Wpadli na Uniwersytet Jagielloński, byli u stóp „Okna Papieskiego” na Franciszkańskiej i u Franciszkanów też, by przywitać się z najpiękniejszym witrażem w Polsce, a pawilon „Wyspiański 2000”, czyli nowe centrum informacji turystycznej, zaoferowało im kolejne witraże wielkiego krakowskiego twórcy. Stamtąd już tylko kawałek do Pałacu Wielopolskich – dzisiejszej siedziby władz miasta. I od razu, na Wawel.
Do królów i świętych, do Kaplicy Zygmuntowskiej, do dzwonu Zygmunta (wysoko) i (nisko) do krypt poetów, Chopina, królów i zasłużonych wielce Polaków.
Jeszcze później należało zapytać smoka, czy wyraża chęć zagrania w scrabble. Wyraził. A wizyta wędrowców w smoczej jamie uszczęśliwiła też panią sprzedającą tam precle – od razu pozbyła się 17 sztuk pieczywa – symbolu krakowskiego podjadania.
Część swojego czasu podróżnicy przeznaczyli na poznanie klimatu przedwojennych żydowskich miasteczek. Krakowski Kazimierz nadaje się do tego celu idealnie. Ciasne uliczki, stare kamieniczki, handel i handelek, mnóstwo knajpek, synagogi i cmentarze....
Oraz wielu zwiedzających, rozmawiających w najróżniejszych językach. Ale szczególnie po włosku. Atmosfera żydowskich domów modlitwy podziałała wyciszająco na obieżyświatów. Zamilkli, stali się refleksyjni, niektórzy nawet sięgnęli po książeczki do nabożeństwa...
Kraków słynie ze swoich kościołów i świątyń, dlatego ZAPowicze udali się również do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, do Łagiewnik. Wspólnie podziwiali ogrom przedsięwzięcia, jakim było wybudowanie tej ciekawej w formie, na wskroś nowoczesnej, minimalistycznej, ogromnej i pięknej świątyni.
W czwartek wieczorem – czas na teatr. W tym roku – „Paw królowej” według nagrodzonej Literacką Nagrodą Nike powieści Doroty Masłowskiej. Inscenizacja prowokująca, szokująca i ilustrująca tezę o całkowitej przemianie teatru. Ale i tak warto było porozmawiać z aktorami Teatru Starego o ich dziele.
Czas pobytu zbliżał się nieubłaganie do końca... Jeszcze należało odwiedzić „Szufladę” Szymborskiej, wskoczyć na parę godzin do Muzeum Narodowego w Sukiennicach, popodziwiać malarstwo polskie XIX w., samemu narysować to i owo, a później pożegnać się z ulubionymi miejscami, zachwycić raz jeszcze miastem..., tym bardziej, że przy okazji – na Plantach – udało się też znaleźć wiosnę!
Dla Koła Qlturalnych ZAPian Kraków już na zawsze pozostanie miastem specjalnym, w którym znaleźć można klimatyczne miejsca, rzeczy, i ludzi :D
Ale największą spośród wszystkich wartością było to, że wycieczkowicze mogli pobyć ze sobą RAZEM – pośmiać się, powygłupiać, poszaleć, pośpiewać – pograć w karty, w scrabble (nawet ze smokiem wawelskim) i w Munchkina, popić to wszystko herbatą i zagryźć paluszkami z popcornem, chrupkami i żelkami. A kiedy trzeba – wspólnie popłakać :) Że mogli NAWZAJEM poczuć się dla siebie ważni, zawrzeć nowe przyjaźnie, ofiarować sobie CZAS, którego zazwyczaj DLA INNYCH LUDZI nie mamy.
KOCHAMY KRAKÓW!
Magdalena Wojtasz