- Szczegóły
-
Utworzono: sobota, 28, listopad 2015 15:00
Klasa 1m1, wraz z przyjaciółmi, postanowiła podjąć po raz kolejny trud wzajemnej integracji i wyruszyła na wycieczkę do Wrocławia - choć pierwotnie zamyślano o Berlinie. Aby zrekompensować sobie braki berlińskich atrakcji, postanowiono maksymalnie wypełnić atrakcjami cały dzień.... aż po brzegi.
Najpierw nieco leniwy początek wyprawy... o 9.00 zamiast o 5.00. Trzeba przyznać - walor to nie lada! Wyruszono w towarzystwie pani Danuty Połomskiej, wychowawczyni klasy 1m1 i dwu innych uczących w tej klasie pań - Anny Mrowińskiej i Magdaleny Wojtasz.
Zaprzyjaźnianie z Wrocławiem zaczęło się od słynnego wrocławskiego ZOO. Tu z namaszczeniem zwiedzano najnowszą część ogrodu, zwaną Afrykarium. Niezwykłe to przeżycie - być obdarzonym uśmiechem przez płaszczkę, przepływającą nad głową, albo zobaczyć, jak mrówkojady kokoszą się w swoim gnieździe... Jeśli się w pakiecie dorzuci arcywidowiskowe karmienie przeuroczych fok lub wyraźnie podenerwowanych czekaniem na smakołyki małp - sukces jest pełen! Do tego intymna rozmowa z wężem boa (przez ścianę jego terrarium), uwodzenie mieszkańców motylarni, przekomarzanie się ze strusiami czy niedźwiedziami.... zdecydowanie zbyt mało czasu spędzono w ZOO!
Ale to ze względu na wizytę w Humanitarium, czyli wrocławskich Ogrodach Doświadczeń. Takie rzeczy, jak sekcja serca, czy natura światła albo złudzenia optyczne - to dla naszych wędrowców... pestka!
Po naukowych zmaganiach, czyli pobycie w parku rozrywki edukacyjnej, czas na nieco mroźny wrocławski Rynek, wraz z jego Jarmarkiem Bożonarodzeniowym. Mrok już spowijał centrum Wrocławia, kiedy żądni przygód mechatronicy dotarli na miejsce, ale za to - jak zdobił to piękne miasto! Na tle ciemności rozbłysnęły tysiące świetlnych iluminacji, oddalając noc poza granice centrum miasta. Wesołe okrzyki, światło, gwar, stoiska i kramy ... przybliżyły wycieczkowiczów ku świętom... piernikom... prezentom...
Aby tę atmosferę zatrzymać, turyści - już na koniec obfitującego w wydarzenia dnia - udali się do kina, na drugą część "Listów do M.", by - jak to ujął jeden z podróżników - dać się zauroczyć temu niezwykłemu filmowi...
I już... czas powrotu.... i tylko wspomnienia.... zostaną!
Magdalena Wojtasz