podarowała ŚwiZSTakom jesień na górskich szlakach. 5, 6 i 7 października zaroiło się ZAPowsko na stokach Biskupiej Kopy, Rudawca, Kowadła i Śnieżnika. Wielki zaiste uczynili tym razem wysiłek – w ciągu trzech zaledwie dni przemierzyli na własnych nogach ponad 45 km, na szlakach spędzili w sumie 16 godzin i pokonali – wędrując w górę i w różnicę poziomów wynoszącą w sumie aż 5800 m. Jakby wędrowali po Alpach…
Hmmm… tylko czy te Alpy mogłyby tak oczarować? Złote, pomarańczowe, żółte i wciąż jeszcze zielone liście najłaskawsza jesień rzucała im pod nogi, śląc dywan miękki jak wspomnienie dzieciństwa… Ale kiedy dostrzegali płonące czerwienią dęby, buki czy dzikie wino – wiedzieli, że to Natura cieszy się na ich odwiedziny na coraz już mniej uczęszczanych szlakach… Tak, tak… jeśli kogoś spotykali – to na ogół takich samych zdobywców – Korony Gór Polski.
Więc szli – wesoło szeleszcząc liśćmi, wesoło hałasując rozradowanymi głosami, wesoło osiągając zachwycające szczyty…
A dokoła słońce, wiatr, jesień, przyroda szalały próbując swoją urodą zatrzymać najpiękniejsze złudzenie lata i ŚwiZSTaków na jeszcze małą, najmniejszą chwilkę…
Gdy trzcina zaczyna płowieć,
a żołądź większy w dąbrowie,
znak, że lata złote nogi
już się szykują do drogi.
Lato, jakże cię ubłagać?
prośbą jaką, łkaniem jakim?
Tak ci pilno pójść i zabrać
w walizce zieleń i ptaki?
Ptaków tyle, zieleni tyle.
Lato, zaczekaj chwilę.
Mistrz Konstanty I. G.